Kolejne
pchnięcie, szarża i anioł leżał u stóp Tristana wydając ostatnie tchnienie. Nie
minęła nawet sekunda, gdy kolejny wepchnął mu się pod stopy, starając się za
wszelką cenę wyprowadzić demona z równowagi. Na próżno. Po chwili i ten leżał
łapczywie pochłaniając powietrze, gdy ciemna klinga przecięła go w pół. Żadnej
litości.
Tristan rozejrzał
się uważnie po pobojowisku, w poszukiwaniu Seriny. Miał ochraniać jej tyły, a tymczasem
zagalopował się gdzieś w sam środek majdanu, przepełnionego wysłannikami
Michała. W tym całym zamieszaniu, nie zdołał powrócić do jej boku. Co chwila
kolejny anioł nacierał na niego z pełną mocą, by zaraz zostać zastąpiony
kolejnym, silniejszym, który kończył w ten sam sposób, bez cienia chwały nabity
na demoniczne ostrze łowcy? Prędzej czy później każdy kończył tak samo.
Jego wzrok
przykuły blond fale, co chwila znikające pośród ciemnych hełmów oraz białych
zbroi. Wytężył wzrok, a rozpoznawszy Serinę ruszył pędem w jej stronę, co
chwila pozbawiając życia kolejnego demona. Po chwili stał za jej plecami,
odpierając ataki nieprzyjaciół.
- Nie
wytrzymamy tak długo- krzyknął na tyle głośno, aby bez problemu mogła go
usłyszeć- Ich jest coraz więcej. Nie pokonamy wszystkich, jeżeli nie odetniemy
ich od muru- ciął w powietrze w tej samej chwili, gdy nad nimi pojawił się gryf,
jednocześnie instynktownie rzucając sztyletem wprost w stojącego jakieś trzy
metry od niego napastnika.
Dziewczyna
syknęła przeciągle wymierzając swoim biczem kolejne pręgi na ciele jednego z
aniołów. Jednym sprawnym ruchem wygięła plecy w łuk, wykonując swoim wężowym
biczem kolisty ruch, trafiając tym samym kilkunastu wysłanników Michała.
- Potrzebne
są posiłki- rzuciła szybko nie odrywając wzroku od kolejnego świętego,
zmierzającego w jej stronę- Zbierz łowców, ja ich chwilę zatrzymam.
- Nie
możesz- warknął Tristan, robiąc gwałtowny unik w prawo, gdy świetliste ostrze Cherubina
zaatakowało go z niebywałą szybkością- Sama sobie nie poradzisz. Potrzebujesz wsparcia!
- Zaufaj mi-
powiedziała na chwilę spoglądając mu prosto w oczy- Potrzebujemy wszystkich
łowców.
- Bez ciebie
nie będzie wszystkich- powiedział rozpaczliwie, zaciskając smukłe palce na jej
barku- Serina nie możesz umrzeć.
Dziewczyna uśmiechnęła
się do niego lekko.
- I nie
umrę- powiedziała spokojnie- Bracie, jeżeli się pospieszysz nikt więcej nie
umrze- poklepała delikatnie jego dłoń, starając się w jakikolwiek sposób dodać
mu otuchy i odwagi- Proszę cię idź- rzekła, rzucając w tym samym momencie swoim
biczem prosto w klatkę piersiową kolejnego anioła.
Był w cholernej
rozterce. Każdy mięsień jego ciała odmawiał mu posłuszeństwa, gdy dusza cały
czas kurczowo trzymała się ramienia łowczyni. Był w kropce. Jak ją zostawi ona umrze,
to pewne. Nawet jej uśmiech nie zdołał przywrócić mu nadziei.
Zacisnął
mocno zęby, tocząc w myślach ostatnią, decydującą walkę.
- Nie daj się
zabić-szepnął, rzucając się wprost w środek potężnego tajfunu walki.
Jego ostrze
cięło na wszystkie strony, co chwila zanurzając się w ciele kolejnego
przeciwnika. Każdy jego ruch był idealny- nie za mocny, nie za lekki, nie za
wolny, ale i nie za szybki. Lata treningu uczyniły go maszyną. Wszystko, co
robił było odruchowe. Głównie kierowany instynktami, na których zawsze polegał,
szedł przed siebie, pozostawiając za sobą czerwony szlak śmierci. Szlak zguby i
cierpienia. To była jego droga, a teraz miał jeszcze dodatkowa motywację. Musiał
kogoś ratować. Wizja Seriny lezącej pośród trupów była dla niego nie od
przyjęcia. Za wszelką cenę, nawet własnego życia musiał ja uratować. Musiał uratować
każdą osobę bliską jego sercu. Już raz spartaczył sprawę, dał odejść tej
jedynej, dla której był gotów postawić się całemu piekłu. Drugi raz nie popełni
tego błędu. Serina była dla niego jak siostra, a o rodzinę trzeba walczyć.
Był już tak
blisko, a jednocześnie tak daleko reszty łowców, gdy nagle niebo spowiła srebrzystobiała
poświata, której towarzyszył potężny grzmot. W jednej chwili cały gwar ucichł,
a oczy każdego wojownika skierowały się właśnie ku niej. Oślepione blaskiem
demony odruchowo poczęły zasłaniać swoje przyzwyczajone do ciemności oczy. I
nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby i biali żołnierze, stopniowo nie zaczęli
osłaniać oczu, chroniąc je przed blaskiem z nieba. Blaskiem, który stopniowo
zaczął zmieniać się w rozległy kłąb chmur, swoim kształtem przypominający
sylwetkę człowieka, dokładniej mężczyzny.
Tristan otworzył
szeroko usta, nie mogą oderwać wzroku od Boga, który powolnym krokiem zbliżał
się ku nim, rozsiewając na wszystko strony aurę spokoju i dobra, wsze
ogarniająca każde serce, które w tej chwili biło przy murze, zabierające każdy
zły uczynek, każda złą myśl, rządze zemsty, śmierci- wszystko.
I patrzyłby
tak nadal wpatrzony w niego jak w obrazek gdyby nie zabrakło mu tchu, a z piersi
nie wytrzasnęłaby krew, gdy jego ciało opuszczała jasna strzała, należąca do
jednego z aniołów. Potem nie było już nic, oprócz ciszy i rudych włosów tuż
przy jego twarzy, oraz łzach obmywających jego twarz z wszelkich nieszczęść i
win.
I nagle
pochłonął go mrok.
***
Z trudem
łapiąc powietrze uniósł miecz, którego błękitny blask nagle zaczął niknąć. Był
zbyt zmęczony by walczyć, podczas gdy jego przeciwnik wręcz pozbywał się nadmiaru
energii, co chwila bezsensownie uderzając w pustą przestrzeń.
Ta walka
miała być jego. Od niepamiętnych czasów trenowałby właśnie w tej chwili zadać osaczany
cios, i wszystko próżno. Bliskość nieba osłabiała go, jednocześnie dodając sił
rywalowi. To było złe miejsce na walkę ostateczną, przynajmniej dla niego.
Michał
uśmiechał się wrednie, rysując płonącym mieczem po idealnie gładniej posadzce
kryształowej jaskini. Już czuł swój tryumf, swoje zwycięstwo. Patrząc na ledwo
żywego Lucyfera wiedział, że to kwestia minut, może sekund. W każdej chwili
mógł pozbawić go istnienia, ponownie wsadzić jego zapchlony zad do piekła i zamknąć
go na kolejne tysiące lat. Tak, w tej chwili był panem jego losu.
Bez żadnego
ostrzeżenia ruszył na króla demonów, przesyłając cała swoją energię wprost do
płonącego miecz, który nagle zmienił się w ogromny słup ognia, sięgający
niemalże po sam sufit groty. Już kilka metrów dzieliło go od Szatana, gdy ten w
ostatniej chwili zrobił unik, schodząc z drogi śmiertelnej broni, która pomimo
swojej mocy stanowiła tylko przeszkodę w walce. Na otwartym terenie może i
byłaby w stanie zabić, ale tu gdzie ograniczały ją liczne stalagnaty oraz inne
odmiany skalne.
Ostatkami
sił Lucyfer uniósł swój miecz, kierując błyszczącym ostrzem w kierunku
wściekłego Michała.
- Jeszcze
nie skończyłem- warknął, po czym ruszył na anioła ze zdwojoną szybkością.
Nagle Salę
przecięła błyskawica, a nieprzenikniony mrok zastąpiła światłość, oślepiająca obydwóch
przeciwników, którzy w tej samej chwili z łoskotem upadli na ziemie, odrzuceni
potęgą tego nadprzyrodzonego zjawiska.
-, Co do
diaska….
.....
I w tym momencie zakończę tak specjalnie aby pozostawić was w wielkim niedosycie. Oczywiście zaznaczam, że druga część pojawi się, i tu bez żadnych niedomówień, w przyszły poniedziałek. Będzie zdecydowanie dłuższa i pozbawiona chaosu, jaki panuje w tej części. Więc nie martwcie się, powracam z moją weną i komputerem :)
Ojejejej! Nareszcie wróciłaś!
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny. Czytało się z zapartym tchem. Opisy walk zrobiłaś naprawdę dobre. I ogólnie to przyjście Boga trochę zaskakujące. Ciekawe co się stanie.
Wiedz, że ciężko wybaczyć przerwanie w takim momencie, okrutny człowieku.
Niecierpliwie wyczekuję poniedziałku!
Pozdrawiam i życzę weny, której - jak widzę - i tak ci nie brakuje ;D
Czapki z głów! jestem w siódmy niebie po przeczytaniu tego rozdziału. mimo tego, że był krótki, ale za to niesamowicie dobrze napisany. Musiałaś się przy nim napracować. Jej tak bardzo mi szkoda Tristiana. Bardzo dobrze walczył, poświęcił się a teraz tak kończy? Nieeee.. mam nadzieje, że coś wymyślisz. Do tego jeszcze Serina, która została sama. Ciekawe co z nią będzie. oby chociaż jej się nic nie stało :) Myślałam w sumie, że Lucyfer wreszcie pokona Michała a tu taka niespodzianka, coś mu przeszkodziło. Wydaje mi się, że to bd Bóg. Ciekawi mnie co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział :)
pozdrawiam :*
Cholernie krótkie...jak możesz mi to robić, hę? Tyle czekania na kolejny rozdział a tu takie buuu..malutko! Tak tyci, tyci, Tyci...mam nadzieję, że to się szybko zmieni, bo na litość boską ja się uzależniłam!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pragnę więcej, zwłaszcza, ze ciekawi mnie co dalej? kto przeszkodził Michalowi? Dlaczego Tristan zginął? Jejku, to takie straszna...
OdpowiedzUsuńJestem z siebie dumna . Przeczytałam to wow opowiadanie w mniej niż dwa dni ! :) . Co do bloga to jest świetny i ... nie ma słów .
OdpowiedzUsuńTo dodaj jak naj szybciej nn
Czekam i weeny :*
Liczę na więcej, bo na prawdę świetnie piszesz. Miło by było przeczytać, co się dzieje w drugim sezonie.
OdpowiedzUsuńMasz do tego smykałkę.
(・ω・)ノ
kiedy next aaaaaaa ja juz go chce dawno nic nie bylo aaaaa to jest niesamowite :3
OdpowiedzUsuń