Rozdział 18 cz.1 Bóg




Kolejne pchnięcie, szarża i anioł leżał u stóp Tristana wydając ostatnie tchnienie. Nie minęła nawet sekunda, gdy kolejny wepchnął mu się pod stopy, starając się za wszelką cenę wyprowadzić demona z równowagi. Na próżno. Po chwili i ten leżał łapczywie pochłaniając powietrze, gdy ciemna klinga przecięła go w pół. Żadnej litości.
Tristan rozejrzał się uważnie po pobojowisku, w poszukiwaniu Seriny. Miał ochraniać jej tyły, a tymczasem zagalopował się gdzieś w sam środek majdanu, przepełnionego wysłannikami Michała. W tym całym zamieszaniu, nie zdołał powrócić do jej boku. Co chwila kolejny anioł nacierał na niego z pełną mocą, by zaraz zostać zastąpiony kolejnym, silniejszym, który kończył w ten sam sposób, bez cienia chwały nabity na demoniczne ostrze łowcy? Prędzej czy później każdy kończył tak samo.
Jego wzrok przykuły blond fale, co chwila znikające pośród ciemnych hełmów oraz białych zbroi. Wytężył wzrok, a rozpoznawszy Serinę ruszył pędem w jej stronę, co chwila pozbawiając życia kolejnego demona. Po chwili stał za jej plecami, odpierając ataki nieprzyjaciół.
- Nie wytrzymamy tak długo- krzyknął na tyle głośno, aby bez problemu mogła go usłyszeć- Ich jest coraz więcej. Nie pokonamy wszystkich, jeżeli nie odetniemy ich od muru- ciął w powietrze w tej samej chwili, gdy nad nimi pojawił się gryf, jednocześnie instynktownie rzucając sztyletem wprost w stojącego jakieś trzy metry od niego napastnika.
Dziewczyna syknęła przeciągle wymierzając swoim biczem kolejne pręgi na ciele jednego z aniołów. Jednym sprawnym ruchem wygięła plecy w łuk, wykonując swoim wężowym biczem kolisty ruch, trafiając tym samym kilkunastu wysłanników Michała.
- Potrzebne są posiłki- rzuciła szybko nie odrywając wzroku od kolejnego świętego, zmierzającego w jej stronę- Zbierz łowców, ja ich chwilę zatrzymam.
- Nie możesz- warknął Tristan, robiąc gwałtowny unik w prawo, gdy świetliste ostrze Cherubina zaatakowało go z niebywałą szybkością- Sama sobie nie poradzisz. Potrzebujesz wsparcia!
- Zaufaj mi- powiedziała na chwilę spoglądając mu prosto w oczy- Potrzebujemy wszystkich łowców.
- Bez ciebie nie będzie wszystkich- powiedział rozpaczliwie, zaciskając smukłe palce na jej barku- Serina nie możesz umrzeć.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego lekko.
- I nie umrę- powiedziała spokojnie- Bracie, jeżeli się pospieszysz nikt więcej nie umrze- poklepała delikatnie jego dłoń, starając się w jakikolwiek sposób dodać mu otuchy i odwagi- Proszę cię idź- rzekła, rzucając w tym samym momencie swoim biczem prosto w klatkę piersiową kolejnego anioła.
Był w cholernej rozterce. Każdy mięsień jego ciała odmawiał mu posłuszeństwa, gdy dusza cały czas kurczowo trzymała się ramienia łowczyni. Był w kropce. Jak ją zostawi ona umrze, to pewne. Nawet jej uśmiech nie zdołał przywrócić mu nadziei.
Zacisnął mocno zęby, tocząc w myślach ostatnią, decydującą walkę.
- Nie daj się zabić-szepnął, rzucając się wprost w środek potężnego tajfunu walki.
Jego ostrze cięło na wszystkie strony, co chwila zanurzając się w ciele kolejnego przeciwnika. Każdy jego ruch był idealny- nie za mocny, nie za lekki, nie za wolny, ale i nie za szybki. Lata treningu uczyniły go maszyną. Wszystko, co robił było odruchowe. Głównie kierowany instynktami, na których zawsze polegał, szedł przed siebie, pozostawiając za sobą czerwony szlak śmierci. Szlak zguby i cierpienia. To była jego droga, a teraz miał jeszcze dodatkowa motywację. Musiał kogoś ratować. Wizja Seriny lezącej pośród trupów była dla niego nie od przyjęcia. Za wszelką cenę, nawet własnego życia musiał ja uratować. Musiał uratować każdą osobę bliską jego sercu. Już raz spartaczył sprawę, dał odejść tej jedynej, dla której był gotów postawić się całemu piekłu. Drugi raz nie popełni tego błędu. Serina była dla niego jak siostra, a o rodzinę trzeba walczyć.
Był już tak blisko, a jednocześnie tak daleko reszty łowców, gdy nagle niebo spowiła srebrzystobiała poświata, której towarzyszył potężny grzmot. W jednej chwili cały gwar ucichł, a oczy każdego wojownika skierowały się właśnie ku niej. Oślepione blaskiem demony odruchowo poczęły zasłaniać swoje przyzwyczajone do ciemności oczy. I nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby i biali żołnierze, stopniowo nie zaczęli osłaniać oczu, chroniąc je przed blaskiem z nieba. Blaskiem, który stopniowo zaczął zmieniać się w rozległy kłąb chmur, swoim kształtem przypominający sylwetkę człowieka, dokładniej mężczyzny.
Tristan otworzył szeroko usta, nie mogą oderwać wzroku od Boga, który powolnym krokiem zbliżał się ku nim, rozsiewając na wszystko strony aurę spokoju i dobra, wsze ogarniająca każde serce, które w tej chwili biło przy murze, zabierające każdy zły uczynek, każda złą myśl, rządze zemsty, śmierci- wszystko.
I patrzyłby tak nadal wpatrzony w niego jak w obrazek gdyby nie zabrakło mu tchu, a z piersi nie wytrzasnęłaby krew, gdy jego ciało opuszczała jasna strzała, należąca do jednego z aniołów. Potem nie było już nic, oprócz ciszy i rudych włosów tuż przy jego twarzy, oraz łzach obmywających jego twarz z wszelkich nieszczęść i win.
I nagle pochłonął go mrok.

***

Z trudem łapiąc powietrze uniósł miecz, którego błękitny blask nagle zaczął niknąć. Był zbyt zmęczony by walczyć, podczas gdy jego przeciwnik wręcz pozbywał się nadmiaru energii, co chwila bezsensownie uderzając w pustą przestrzeń.
Ta walka miała być jego. Od niepamiętnych czasów trenowałby właśnie w tej chwili zadać osaczany cios, i wszystko próżno. Bliskość nieba osłabiała go, jednocześnie dodając sił rywalowi. To było złe miejsce na walkę ostateczną, przynajmniej dla niego.
Michał uśmiechał się wrednie, rysując płonącym mieczem po idealnie gładniej posadzce kryształowej jaskini. Już czuł swój tryumf, swoje zwycięstwo. Patrząc na ledwo żywego Lucyfera wiedział, że to kwestia minut, może sekund. W każdej chwili mógł pozbawić go istnienia, ponownie wsadzić jego zapchlony zad do piekła i zamknąć go na kolejne tysiące lat. Tak, w tej chwili był panem jego losu.
Bez żadnego ostrzeżenia ruszył na króla demonów, przesyłając cała swoją energię wprost do płonącego miecz, który nagle zmienił się w ogromny słup ognia, sięgający niemalże po sam sufit groty. Już kilka metrów dzieliło go od Szatana, gdy ten w ostatniej chwili zrobił unik, schodząc z drogi śmiertelnej broni, która pomimo swojej mocy stanowiła tylko przeszkodę w walce. Na otwartym terenie może i byłaby w stanie zabić, ale tu gdzie ograniczały ją liczne stalagnaty oraz inne odmiany skalne.
Ostatkami sił Lucyfer uniósł swój miecz, kierując błyszczącym ostrzem w kierunku wściekłego Michała.
- Jeszcze nie skończyłem- warknął, po czym ruszył na anioła ze zdwojoną szybkością.
Nagle Salę przecięła błyskawica, a nieprzenikniony mrok zastąpiła światłość, oślepiająca obydwóch przeciwników, którzy w tej samej chwili z łoskotem upadli na ziemie, odrzuceni potęgą tego nadprzyrodzonego zjawiska.
-, Co do diaska….
.....

I w tym momencie zakończę tak specjalnie aby pozostawić was w wielkim niedosycie. Oczywiście zaznaczam, że druga część pojawi się, i tu bez żadnych niedomówień, w przyszły poniedziałek.  Będzie zdecydowanie dłuższa i pozbawiona chaosu, jaki panuje w tej części. Więc nie martwcie się, powracam z moją weną i komputerem :)

6 komentarzy:

  1. Ojejejej! Nareszcie wróciłaś!
    Rozdział jest genialny. Czytało się z zapartym tchem. Opisy walk zrobiłaś naprawdę dobre. I ogólnie to przyjście Boga trochę zaskakujące. Ciekawe co się stanie.
    Wiedz, że ciężko wybaczyć przerwanie w takim momencie, okrutny człowieku.
    Niecierpliwie wyczekuję poniedziałku!
    Pozdrawiam i życzę weny, której - jak widzę - i tak ci nie brakuje ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czapki z głów! jestem w siódmy niebie po przeczytaniu tego rozdziału. mimo tego, że był krótki, ale za to niesamowicie dobrze napisany. Musiałaś się przy nim napracować. Jej tak bardzo mi szkoda Tristiana. Bardzo dobrze walczył, poświęcił się a teraz tak kończy? Nieeee.. mam nadzieje, że coś wymyślisz. Do tego jeszcze Serina, która została sama. Ciekawe co z nią będzie. oby chociaż jej się nic nie stało :) Myślałam w sumie, że Lucyfer wreszcie pokona Michała a tu taka niespodzianka, coś mu przeszkodziło. Wydaje mi się, że to bd Bóg. Ciekawi mnie co będzie dalej :)
    Czekam na nowy rozdział :)
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholernie krótkie...jak możesz mi to robić, hę? Tyle czekania na kolejny rozdział a tu takie buuu..malutko! Tak tyci, tyci, Tyci...mam nadzieję, że to się szybko zmieni, bo na litość boską ja się uzależniłam!!!!!!!!!!!!!!!!!! Pragnę więcej, zwłaszcza, ze ciekawi mnie co dalej? kto przeszkodził Michalowi? Dlaczego Tristan zginął? Jejku, to takie straszna...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem z siebie dumna . Przeczytałam to wow opowiadanie w mniej niż dwa dni ! :) . Co do bloga to jest świetny i ... nie ma słów .
    To dodaj jak naj szybciej nn
    Czekam i weeny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Liczę na więcej, bo na prawdę świetnie piszesz. Miło by było przeczytać, co się dzieje w drugim sezonie.
    Masz do tego smykałkę.
    (・ω・)ノ

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy next aaaaaaa ja juz go chce dawno nic nie bylo aaaaa to jest niesamowite :3

    OdpowiedzUsuń