Rozdział 10 część. 1



- Jesteś pewien, że to zadziała? – Spytałem się po raz setny Etna. Siedziałem wygodnie, po środku wielkiego koła, otoczonego małymi, lewitującymi świeczkami. Zbliżała się północ, najlepsza i jedyna pora, w której można było skontaktować się z Frozy, a raczej przywołać ją do nas. Planowaliśmy to z Etanem już od wielu dni, jednak nie mieliśmy okazji, aby zostać chodź na chwilę sam na sam. Wielokrotnie próbowaliśmy – on pozbyć się swoich elfów medyków, ja zostawić gdzieś daleko, pilnujących mnie bliźniaków. W końcu, po wielu próbach, udało nam się i bez chwili wahania, zaczęliśmy przygotowania. Nie trwało to zbyt długo. W między czasie, Etan opowiadał mi o rytuale. Okazało się, że należy on do jednych z najtrudniejszych czarów, a rzucać go może tylko wysoko klasyfikowany demon. Obrzęd składa się z dwóch części – ofiary mocy oraz zaklęcia. Ofiarą oczywiście byłem ja. Miałem udostępnić trochę swojej mocy Etanowi, który dzięki niej będzie mógł sprowadzić do nas Frozy. Szczerze mówiąc, kiedy o tym myślę wydaje i się to dziecinnie proste.  Jednak fakty są zupełnie inne. Jeden błąd ze strony Etana, a moje życie zostanie skończone.
 Mężczyzna zaśmiał się i pokiwał energicznie głową, wertując jednocześnie starą księgę zaklęć.
- Oczywiście, smarku. To nie pierwszy raz, gdy czegoś takiego próbuję…no może drugi – stary uśmiechną się szerzej i popukał palcem w starą i lekko pożółkłą stronę – Tutaj się schowałaś kochanie.
Dobry humor Etana, wcale mi nie pomagał. Byłem przerażony, wręcz sparaliżowany ze strachu. Nigdy się tak nie czułem. Nawet, kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o istnieniu demonów, tak się nie bałem. Teraz byłem przerażony, tak jak ludzie w horrorach o duchach lub nawiedzonych domach. Czułem się jak bohater w jednym z takich filmów, i wcale nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Przy pierwszej lepszej okazji oddałbym swoją rolę komuś innemu, jednak w tym wypadku, nie było to możliwe. Nie było przy mnie suflera, który mógłby mnie zastąpić. Zostałem sam, i musiałem jak najlepiej wypaść dla swojego dobra.
Etan przykucną przy linii kręgu i spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach zaciętą walkę. Bał się, jednak wiedział, że w tej sytuacji niepowodzenie nie wchodzi w grę. Musiał zrobić wszystko perfekcyjnie, bo najmniejsza porażka, może nas kosztować życie.
- Gotowy? – Spytał się mnie.
Kiwnąłem głową i zamknąłem oczy, skupiając myśli wokół drzemiącej we mnie magii.
Usłyszałem cichy szelest i nagle poczułem ukucie niedaleko mojego serca. Owładnęło mną uczucie bezsilności i nie mocy. Powoli zacząłem słabnąć.  Czułem, jak moja moc ulatuje ze mnie, pozostawiając w moim ciele puste kanaliki. Otworzyłem oczy i spojrzałem zmęczonym wzrokiem na Etana. Ten tylko do mnie mrugną i zaczął szeptać zaklęcie. Z początku nic się nie działo, jednak po kilku chwilach powietrze wokół mnie zgęstniało, a ja poczułem wielkie gorąco na twarzy, i jakaś niewidzialna siła, przygwoździła mnie plecami do podłogi. Nade mną zaczął unosić się błękitno czarny dym, materializujący się w niewyraźną postać. Etan zaczął mówić coraz głośniej, aż w końcu wypowiedział ostatnie słowa:
- Alba apparuerit in tenebris vos!!
W tej samej chwili nad moją głową zawisła postać starej kobiety. Chciałem wstać, ale niewidzialna siła nadal trzymała mnie w swoich wielkich łapach. Zjawa rozejrzał się dookoła, powoli przechylając głowę w różne strony. Nagle jej wzrok zatrzymał się na mnie, a w jej pustych oczodołach pojawił się błysk bladego światła. Uśmiechnęła się lekko i tak szybko, jak błyskawica przecina nocne niebo, ona weszła w moje ciało. Przed oczami stanęła mi ciemność i wielka pustka rozciągnięta przede mną. Rozejrzałem się wokół i spostrzegłem daleko przed sobą kobietę.
- Frozy? – spytałem.
Postać nadal pozostała w bezruchu.
To ja.
Kamień spadł mi z serca i odetchnąłem z ulgą.
Czego ode mnie chcesz Peterze Anathemy, synu Admirabilis i anioła Hazajela?
Spojrzałem na nią zdziwiony.  Etan ostrzegał mnie przed tym. Osoba stojąca przede mną, w niczym nie przypominała mi mojej przybranej matki. Była jej cieniem, marną kopią wyjętą z krzywego zwierciadła, zwyczajną podróbką, w niczym nie przypominającą oryginału.
Powtórzyłem w myślach utworzoną przez siebie mowę.
- Czym jest szał i jak go zwalczyć?
Szał, to klątwa rzucona na wyklętych przez pierwszą wyrocznię. Doświadcza go każdy wyklęty podczas walki o swoje życie. Przejawi a się przez wielkie napady złości. Wyklęty staje się wtedy najpotężniejszą istotą zaraz po Bogu, chodzącą maszyną do zabijania, żywiącą się krwią i strachem innych istot. Zdjąć go może tylko potomkini wielkiej wyroczni.
- Gdzie mam jej szukać? Kim ona jest? – krzyknąłem w jej stronę.
Szata Frozy zmieniła barwę na szkarłatną czerwień. Nagle postać pojawiła się tuż za mną i w tym samym momencie w mojej głowie pojawił się obraz młodej dziewczyny, o długich fioletowych włosach, a konkretniej –Arianny. Była ubrana w białą szatę do samej ziemi i a jej wielkie czarne skrzydła były rozłożone w gotowości do lutu. Wyglądała bardzo zjawiskowo, i tak jakby nieziemsko. Jednak była jakby taka….odległa i niedostępna.
- Ari..
Tylko ona klątwę z ciebie zdejmie, tym samym wasz los przypieczętowując. Śmierć zacznie życie, które zakończy się apokalipsą…
Zmarszczyłem brwi i odwróciłem się, stając twarzą w twarz z Frozy.
- Jaki los?
Przepowiednia o dziecku potężniejszym od Boga, syna wyroczni i nadludzkiej istoty. Dziecko zmieni świat dla wszystkich, i dla nikogo. Dzień jego narodzenia będzie początkiem nowej ery dla ludzkości. Wasz los jest związany, nic tego nie zmieni. Mocą i krwią złączeni, po wieki wieków. Żadna siła was nie rozdzieli..
- Jakie dziecko?  Jaka przepowiednia? O czym ty mówisz?!
Wasz los jest związany, i nic tego nie zmieni…..
Postać kobiety zaczęła się oddalać ode mnie coraz dalej, aż w końcu zniknęła mi z oczu. Ostatni szept, który do mnie doszedł, był końcem owej mrocznej przepowiedni.
Mocą i krwią złączeni….
W tym samym momencie oślepiło mnie białe światło, a moim oczom ukazała się zatroskana twarz Etana. Mężczyzna odetchną z ulgą, jednocześnie składając ręce i dziękując za moje przebudzenie. Zamrugałem parę razy dopóki moje oczy nie przyzwyczaiły się do jaskrawego światła. Spojrzałem na starego, a ten uśmiechną się lekko.  Rozejrzałem się wokoło i spostrzegłem, że przez okno wpadają blade promienie wschodzącego słońca. A więc był już ranek.
- Jak długo ja…- spytałem się Etana, ponownie kierując wzrok w jego stronę.
- Równo siedem godzin – opowiedział starzec, po czym pomógł mi się podnieść. Zakołysałem się lekko i przetarłem mocno zmęczone oczy. Mężczyzna szybko chwycił mnie za łokieć, pomagając mi utrzymać się na nogach.
- Widziałem ją. Opowiedziała mi o szale i jakiejś przepowied…- urwałem w półsłowa i spojrzałem szeroko otwartymi oczami.
- Co?
Złapałem Etana za obydwa ramiona i wyszeptałem.
- Kluczem do wszystkiego, jest wyrocznia. Kluczem do wszystkiego, jest Ari.

...........
Zbyt wiele mocy…co za potęga..Magiczna kula rozpadła się na drobne kawałki, pozostawiając po sobie tylko delikatne wgłębianie na złotym piasku. Z mojej rozciętej skroni pociekła mi strużka jasno-czerwonej krwi. Mojej krwi. Delikatnie przetarłem dłonią czoło i odrzuciłem roztrzepane włosy w tył. Uśmiechnąłem się lekko, czując piekący ból.
- A więc to tak się bronisz? - skierowałem wzrok ku górze i pomachałem groźnie palcem - Świetnie - rozłożyłem szeroko ramiona - Chcesz zabawy, Panie?! To ją dostaniesz!

……….

Helo! Uff...część pierwsza juz jest i mam wielki zaszczyt i przyjemną zadedykować ja mojej mistrzyni... Shirkan, to dla ciebie :) Za to że mnie cały czas wspierasz, pomagasz i  motywujesz do dalszej pracy. Dzięki tobie zaczęłam pisać i za to ci najbardziej dziękuję...
A tak poza tym-rozdział 10 podzieliłam na dwie części specjalnie :) Chciałam was trochę potrzymać w niepewności. Proszę się nie martwić bo część druga ukarze się całkiem niedługo.
Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Ejjj...krótko! Żal, ty to umiesz po prostu kogoś rozwalić. Podoba mi się i to nawet bardzo! tylko czemu tak krótko! A ta przepowiednia...Boska :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cię kiedyś zabiję. Dlaczego w takim momencie?! Pisz szybko, bo jem ciekawy na maksa co będzie dalej
    Will

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego ?! Dlaczego tak krótko ?! Maatkoo, chcę więcej. Straszne uczucie. Parwie skakałam z radości, gdy zobaczyłam nowy rozdział, a teraz chcę przyśpieszyć czas, aby zobaczyć kolejną część. Trzymam cię za słowa i naprawdę mam nadzieje, że pojawi się już niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze, dziękuję za dedykacje ^^ Po drugie... mówiłaś coś, że boisz się tego, jak zareaguje. Czemu? To mnie bardzo dziwi... Mam cie skrytykować? Serio? Chcesz tego? Wątpię... No, ale skoro tak straszliwie nalegasz... Nie będę mówić, że świetnie piszesz. Po prostu nie lubię się powtarzać. Chyba faktycznie czytasz za dużo książek... Jak mam być szczera, jestem ciekawa jak to wszystko się skończy. Ta cała przepowiednia... Dziecko? Hm... Tak się zastanawiam, czy faktycznie to zrobisz. Możliwe, a może tylko kręcisz? Tłumacz się kobieto! Dodatkowo Ari chyba nadal jest zakochana w aniołku. Czy to jednak już przeszłość? Nie zgadzam się! Ech... dobijasz mnie :'(
    Rozdział krótki, jak to już inni stwierdzili. Przeze mnie? Przepraszam T_T Wybaczcie... M... Wiedźmo, pisz szybko drugą cześć bo mnie zlinczują...

    Tak, nie potrafię krytykować. Nie... ja potrafię! Tylko wiesz co? Nie mam czego krytykować :P Chwila... moment... Tak! Mam! Jak to czytałam to coś mi nie pasowało! Czemu się nie zorientowałam od razu?! GDZIE MÓJ TRISTAN?!

    Weryfikacje obrazkową wyłącz! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie za to cię kocham Shirkanie ;) Twoja cudowna i bezgraniczna szczerość. Szczerze? Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Ale doszło do tego że po prostu jestem szczęśliwa!!! A co do Tristana...część 2 rozdziału 10 jest prawie cała o nim. Zresztą zobaczysz jak przeczytasz ;) jeszcze raz dziękuję za mile słówka i pozdrawiam

      Usuń