Rozdział 10 cz.2



Oczami Tristana
Kolejny cichy szelest wymusił mój postój. Rozejrzałem się jeszcze raz wokół siebie, jednocześnie upewniając się że jestem sam. Szybko omiotłem spojrzeniem stare drzewa i ponownie odetchnąłem z ulgą. Ostrożności nigdy za wiele. Bez niej wszędzie możesz zostać martwy. Tego się nauczyłem w trakcie mojego długiego życia. Tego nauczyła mnie ona. Katarina. Wciąż pamiętam jej złote loki do ramion i cudowne, malinowe usta,  jej piękne, migdałowe oczy wpatrzone we mnie i ten cudowny zapach bzu, towarzyszący jej bez przerwy. Pamiętam ją taką jaką widziałem ją ostatnim razem, na makowym polu, w złotej, zwiewnej sukni na ramiączka i czerwonym wiankiem na włosach. Jednak  najbardziej w pamięci utkwił mi obraz jej cudownych skrzydeł. Tych wyjątkowych skrzydeł, delikatnych jak jedwab i białych jak płatki śniegu. Anielskich skrzydeł. Szkoda, że z tego nic nie wyszło. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nigdy nie wybaczę jemu. Tylko dlatego przyjąłem jego propozycję. Chcę zemsty na nim. Chce mieć znowu ją dla siebie. Chcę ją uwolnić od niego, od nich, od przeszłości…Wszystko to robię dla niej.
Byłem w lesie, niedaleko obrzeży jakiejś małej wioski, na jakimś zadupiu. Była piękna ale i dość chłodna jak na tą porę roku noc. Księżyc oświetlał mi drogę, przedzierając się ukradkiem przez gęste korony starych drzew. Lekki wiatr poruszał zeschniętymi liśćmi, podrzucając mi je ukradkiem pod buty.  Delikatnie stąpałem po suchej trawie, starając się nie robić zbędnego hałasu. Starałem się być jak cień, wchodzić we wszystkie ciemne zakamarki lasu, i nie pozostać zauważonym. Już i tak za dużo ryzykuję. Więcej kłopotów nie potrzebuję.
Nagle zza pobliskiego drzewa wyszedł przede mnie mężczyzna. Zatrzymałem się i spojrzałem na niego. Nie tak go zapamiętałem. Wcześniej jego czarne włosy sięgały mu co najmniej do ramion. Teraz zaś, były krótko ostrzyżone i  lekko jaśniejsze. Twarz też miał inną. Jego blado-niebieskie oczy były pełne smutku i bólu. Musiał wiele przejść, przez ostatnie stulecia. Zdjąłem kaptur z twarzy i posłałem mu lekki uśmiech.
- Ile to lat, Gabe? Sto, dwieście, a może trzysta?
Anioł odwzajemnił mój uśmiech i założył ręce na piersi.
- Dokładnie pół millenium i czterdzieści siedem dni. Masz bardzo słabą pamięć Tristanie. Starzejesz się.
- Chyba duchem – prychnąłem pogardliwie – Widzisz to ciało? Nie zmieniło się od bitwy pod Grunwaldem.
- Rzeczywiście….nadal jesteś tym samym kurduplem, który latał z mieczem, potykając się o własne nogi.
- Że co prosz… - nie dokończyłem, bo Gabriel podszedł do mnie uściskał mi mocno, lekko podnosząc mnie nad ziemię. Muszę przyznać, że przez te wszystkie lata zapomniałem jak silne są anioły, a w szczególności archanioły.
- Hym, Gabrielu? Miażdżysz mi moje organy – wychrypiałem cicho.
Anioł natychmiast mnie puścił, a ja z wielkim hukiem upadłem na ziemię. Spiorunowałem Gabriela wzrokiem, masując sobie obolałe pośladki.
- Dzięki – warknąłem wstając na równe nogi – Po co mnie tu tak nagle wezwałeś?
Nagle oczy anioła stały się całkowicie puste, a twarz nie wyrażała żadnych emocji. Odwrócił się do mnie plecami i westchną głośno, przeczesując palcami włosy.
- Chodzi o Michała. On…chyba oszalał – wyszeptał Gabriel .
- To nic nowego – mruknąłem pod nosem.
Anioł pokręcił głową i spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- On chce wyzwać na wojnę samego Boga.
Otworzyłem szeroko usta ze zdziwienia. Wiedziałem, że Michał jest szalony. Wiele razy mi to udowodnił swoimi czynami. Ale przecież był najbardziej oddanym sługą bożym, i nigdy by go nie zdradził. Co mu się stało?
Widząc moje zdziwienie Gabriel rzekł:
- Ma dość bycia chłopcem na posyłki. Chce władzy, jaką ma nasz Pan. Obmyślił sobie jakiś szalony plan, który skutecznie realizuje od kilku miesięcy.  Ale nie to jest w tym najgorsze – Gabe spojrzał mi prosto w oczy, lekko zagryzając dolną wargę – Są tacy którzy go popierają.
- To szaleństwo – wrzasnąłem – Jak on chce to niby zrobić? Wywołać kolejną wojnę?!
Gabe spuścił wlepił wzrok w czubki swoich butów.
- Nie zupełnie – wyjąkał – On chce stworzyć kolejnego wyklętego.
Nie no też już kompletnie mu odbiło! Miałem ochotę kląć na głos, ale ze względu na Gabriela trzymałem język na wodzy. Zacisnąłem dłonie w pięści i z całej siły kopnąłem leżący obok mnie patyk. Badyl roztrzaskał się o pobliskie drzewo.
- Niby jak chce to zrobić?- warknąłem, spoglądając na anioła z wściekłością – Raczej żadna diablica nie zechce pójść z nim do łóżka.
- I to jest właśnie minus jego planu – rzekł powoli Gabriel – Żadna nie pójdzie z nim z własnej woli, a on potrzebuje uległej. I właśnie o tym chce ci powiedzieć. Macie na zamku szpiega.
Prychnąłem z pogardą, machając przecząco głową.
- A niby kto jest taki inteligentny, żeby słać pośród tłum demonów jakiegoś anioła?- widząc tańczące ogniki złości w oczach archanioła, szybko dodałem-  Bez urazy dla ciebie stary.
- Nie powiedziałem, że wysłał anioła – fukną – W waszym zamku jest istota stworzona z czarnej magii Tristanie. Jeśli mnie coś nie myli, podaje się za jednego z kandydatów do ręki Arianny .
- Po co niby miał by zostać mężem Ari, co? Przecież to bezsensu.
Archanioł pokręcił głową. Kąciki jego ust lekko drgnęły, a oczy stały się krwiście czerwone.
- Wręcz przeciwnie – rzekł i powoli wbił we mnie swój wzrok – Nie pamiętasz przepowiedni o jej dziecku? Dziecko zmieni świat dla wszystkich, i dla nikogo. Dzień jego narodzenia będzie początkiem nowej ery dla ludzkości. .. Mówi ci to coś?
Pokiwałem lekko głową, przypominając sobie pradawną przepowiednię.
- i on myśli, że to on ma niby być tatusiem tego dziecka? – wybuchnąłem głośnym śmiechem – Jego to chyba już kompletnie pogrzało. Co za idiota – powiedziałem hamując kolejny napad śmiechu.
Gabe spojrzał na mnie i pokręcił głową.
- Dla ciebie to szaleństwo, dla niego wielka szansa – przestałem się śmiać i spojrzałem na archanioła – On chce władzy i nic go przed tym nie powstrzyma. Ani ja, ani ty, ani nikt inny na całej ziemi i dalej go nie zatrzyma jest uparty w tym co robi.
Podrapałem się po głowie.
- To co robimy? – spytałem się krzyżując ręce na piersi.
- My? Co ty robisz. Ja mam obowiązki i dług w stosunku do Michała. Nie mogę ci więcej pomóc. Nie zdradzę swojej rasy.
- Już to zrobiłeś, wydając mi zamiary Michał – rzekłem, uśmiechając się lekko.
- To nie prawda. Ja daję ci po prostu przestrogę…
- To po co do jasnej cholery mi to wszystko powiedziałeś? –warknąłem i pchnąłem lekko anioła, który na chwilę stracił równowagę.
Gabe pozostał niewzruszony.
- Przez wzgląd Na Katerinę i na to kim byliśmy dla siebie kiedyś.
- Nie wspominaj jej imienia – wrzasnąłem na niego.
Archanioł cofną się o kilka kroków. Zamknąłem mocno oczy, jednocześnie zaciskając zęby. W mojej głowie toczyła się zacięta walka między rozsądkiem a instynktem. Jedno domagało się pokojowego rozwiązania tej sytuacji, a drugie miało zamiar rozszarpać anioła na strzępy.
- Jeśli to wszystko, to odejdź stąd – syknąłem i odwróciłem się plecami do Gabriela.
Kątem oka dostrzegłem jak anioł się waha. Chciał coś jeszcze  powiedzieć, jednak moja reakcja go mocno zszokowała. Pewnie się dziwił, gdzie podziało się moje uczucie do jego siostry. Ja też się nad tym zastanawiałem. Nigdy nie znalazłem na to odpowiedzi.
Gabriel obrócił się na pięcie i odszedł ode mnie. Po chwili już był w górze.
- Ona nadal cię kocha, Tristanie – krzyknął i posłał mi delikatny uśmiech – Nie ma dnia, kiedy by o tobie nie wspominała. Zapamiętaj to sobie – i odleciał, zostawiając po sobie tylko jedno małe, białe piórko.
Podniosłem je z ziemi i obróciłem w palcach. Zamknąłem oczy i westchnąłem.
- A ja o niej, przyjacielu.

…..


Hihih, haha. Oto ja i część 2 rozdziału 10. Zapowiadam jeszcze jedną część, więc nastawcie się na kolejne zaskoczenie. Nie wiem jak wam, ale mi się rozdział podoba. Nie twierdzę,że jest świetny, bo tak nie jest, gdyż pisarką nie jestem, ale jestem z nigo zadowolona. I co najważniejszę, chcę go zadedykować pewnej osobie, która od bardzo długiego czasu daje mi siłę do pisania, swoimi miłymi komentarzami. To dla ciebie Linexi, za twoje słowa otuchy i pocieszenia dla takiego beztalencia jak ja. Dziękuję ci bardzo.
Pozdrawiam wszystkich czytelników.


2 komentarze:

  1. Hahaha! Jestem piersza. Zadziwiłaś mnie tym rozdziałem Nigdy bym się nie spodziewała, że Tristan dogada się z aniołem. To był dla mnie szok. Jestem ciekawa, kim była dla niego ta Katerina i co się z nią stało. Mam nadzieję że wkrótce się tego dowiemy. Czekam i pissz kobieto dalej pisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku, dziękuję <3 Beztalencia ? Żartujesz sobie ? Ty piszesz super. A no i co do rozdziału, kurde, jestem mocno zaskoczona. Ale oczywiście pozytywnie zaskoczona. Lubie takie niespodziewane wydarzenia hehehe. Bardzo zastanawiają mnie losy... hmmm... WSZYSTKICH. Naprawdę, ze wszystkimi związana jest jakaś historia, której wyjaśnienia nie mogę się doczekać. Do tego wszystkie, kiedy przeczytałam, że planujesz jeszcze jedną część z kolejnymi zaskakującymi nowościami, to moja ciekawość pogłębiła się baaardzo, baaardzo, baaardzo. O no i oczywiście już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! I pozwól, że cię zacytuję : jesteś dla siebie za surowa ;) Zapamiętaj sobie raz na zawsze, że nie jesteś beztalenciem !

    OdpowiedzUsuń