- Jesteś pewien, że to zadziała? –
Spytałem się po raz setny Etna. Siedziałem wygodnie, po środku wielkiego koła,
otoczonego małymi, lewitującymi świeczkami. Zbliżała się północ, najlepsza i
jedyna pora, w której można było skontaktować się z Frozy, a raczej przywołać
ją do nas. Planowaliśmy to z Etanem już od wielu dni, jednak nie mieliśmy
okazji, aby zostać chodź na chwilę sam na sam. Wielokrotnie próbowaliśmy – on
pozbyć się swoich elfów medyków, ja zostawić gdzieś daleko, pilnujących mnie
bliźniaków. W końcu, po wielu próbach, udało nam się i bez chwili wahania,
zaczęliśmy przygotowania. Nie trwało to zbyt długo. W między czasie, Etan
opowiadał mi o rytuale. Okazało się, że należy on do jednych z najtrudniejszych
czarów, a rzucać go może tylko wysoko klasyfikowany demon. Obrzęd składa się z
dwóch części – ofiary mocy oraz zaklęcia. Ofiarą oczywiście byłem ja. Miałem
udostępnić trochę swojej mocy Etanowi, który dzięki niej będzie mógł sprowadzić
do nas Frozy. Szczerze mówiąc, kiedy o tym myślę wydaje i się to dziecinnie
proste. Jednak fakty są zupełnie inne. Jeden błąd ze strony Etana, a moje
życie zostanie skończone.
Mężczyzna zaśmiał się i
pokiwał energicznie głową, wertując jednocześnie starą księgę zaklęć.
- Oczywiście, smarku. To nie
pierwszy raz, gdy czegoś takiego próbuję…no może drugi – stary uśmiechną się
szerzej i popukał palcem w starą i lekko pożółkłą stronę – Tutaj się schowałaś
kochanie.
Dobry humor Etana, wcale mi nie
pomagał. Byłem przerażony, wręcz sparaliżowany ze strachu. Nigdy się tak nie
czułem. Nawet, kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się o istnieniu demonów, tak
się nie bałem. Teraz byłem przerażony, tak jak ludzie w horrorach o duchach lub
nawiedzonych domach. Czułem się jak bohater w jednym z takich filmów, i wcale
nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Przy pierwszej lepszej okazji oddałbym
swoją rolę komuś innemu, jednak w tym wypadku, nie było to możliwe. Nie było
przy mnie suflera, który mógłby mnie zastąpić. Zostałem sam, i musiałem jak najlepiej
wypaść dla swojego dobra.
Etan przykucną przy linii kręgu i
spojrzał na mnie. Widziałem w jego oczach zaciętą walkę. Bał się, jednak
wiedział, że w tej sytuacji niepowodzenie nie wchodzi w grę. Musiał zrobić
wszystko perfekcyjnie, bo najmniejsza porażka, może nas kosztować życie.
- Gotowy? – Spytał się mnie.
Kiwnąłem głową i zamknąłem oczy,
skupiając myśli wokół drzemiącej we mnie magii.
Usłyszałem cichy szelest i nagle
poczułem ukucie niedaleko mojego serca. Owładnęło mną uczucie bezsilności i nie
mocy. Powoli zacząłem słabnąć. Czułem, jak moja moc ulatuje ze mnie,
pozostawiając w moim ciele puste kanaliki. Otworzyłem oczy i spojrzałem
zmęczonym wzrokiem na Etana. Ten tylko do mnie mrugną i zaczął szeptać
zaklęcie. Z początku nic się nie działo, jednak po kilku chwilach powietrze
wokół mnie zgęstniało, a ja poczułem wielkie gorąco na twarzy, i jakaś
niewidzialna siła, przygwoździła mnie plecami do podłogi. Nade mną zaczął
unosić się błękitno czarny dym, materializujący się w niewyraźną postać. Etan
zaczął mówić coraz głośniej, aż w końcu wypowiedział ostatnie słowa:
- Alba apparuerit in
tenebris vos!!
W tej samej chwili nad moją głową
zawisła postać starej kobiety. Chciałem wstać, ale niewidzialna siła nadal
trzymała mnie w swoich wielkich łapach. Zjawa rozejrzał się dookoła, powoli
przechylając głowę w różne strony. Nagle jej wzrok zatrzymał się na mnie, a w
jej pustych oczodołach pojawił się błysk bladego światła. Uśmiechnęła się lekko
i tak szybko, jak błyskawica przecina nocne niebo, ona weszła w moje ciało.
Przed oczami stanęła mi ciemność i wielka pustka rozciągnięta przede mną.
Rozejrzałem się wokół i spostrzegłem daleko przed sobą kobietę.
- Frozy? – spytałem.
Postać nadal pozostała w bezruchu.
To ja.
Kamień spadł mi z serca i
odetchnąłem z ulgą.
Czego ode mnie chcesz
Peterze Anathemy, synu Admirabilis i anioła Hazajela?
Spojrzałem na nią zdziwiony. Etan ostrzegał mnie przed tym. Osoba stojąca
przede mną, w niczym nie przypominała mi mojej przybranej matki. Była jej
cieniem, marną kopią wyjętą z krzywego zwierciadła, zwyczajną podróbką, w niczym
nie przypominającą oryginału.
Powtórzyłem w myślach utworzoną
przez siebie mowę.
- Czym jest szał i jak go zwalczyć?
Szał, to klątwa
rzucona na wyklętych przez pierwszą wyrocznię. Doświadcza go każdy wyklęty
podczas walki o swoje życie. Przejawi a się przez wielkie napady złości.
Wyklęty staje się wtedy najpotężniejszą istotą zaraz po Bogu, chodzącą maszyną
do zabijania, żywiącą się krwią i strachem innych istot. Zdjąć go może tylko
potomkini wielkiej wyroczni.
- Gdzie mam jej szukać? Kim ona
jest? – krzyknąłem w jej stronę.
Szata Frozy zmieniła barwę na
szkarłatną czerwień. Nagle postać pojawiła się tuż za mną i w tym samym
momencie w mojej głowie pojawił się obraz młodej dziewczyny, o długich
fioletowych włosach, a konkretniej –Arianny. Była ubrana w białą szatę do samej
ziemi i a jej wielkie czarne skrzydła były rozłożone w gotowości do lutu.
Wyglądała bardzo zjawiskowo, i tak jakby nieziemsko. Jednak była jakby taka….odległa
i niedostępna.
- Ari..
Tylko ona klątwę z
ciebie zdejmie, tym samym wasz los przypieczętowując. Śmierć zacznie życie,
które zakończy się apokalipsą…
Zmarszczyłem brwi i odwróciłem się,
stając twarzą w twarz z Frozy.
- Jaki los?
Przepowiednia o
dziecku potężniejszym od Boga, syna wyroczni i nadludzkiej istoty. Dziecko
zmieni świat dla wszystkich, i dla nikogo. Dzień jego narodzenia będzie
początkiem nowej ery dla ludzkości. Wasz los jest związany, nic tego nie
zmieni. Mocą i krwią złączeni, po wieki wieków. Żadna siła was nie rozdzieli..
- Jakie dziecko? Jaka
przepowiednia? O czym ty mówisz?!
Wasz los jest
związany, i nic tego nie zmieni…..
Postać kobiety zaczęła się oddalać
ode mnie coraz dalej, aż w końcu zniknęła mi z oczu. Ostatni szept, który do
mnie doszedł, był końcem owej mrocznej przepowiedni.
Mocą i krwią
złączeni….
W tym samym momencie oślepiło mnie
białe światło, a moim oczom ukazała się zatroskana twarz Etana. Mężczyzna
odetchną z ulgą, jednocześnie składając ręce i dziękując za moje przebudzenie.
Zamrugałem parę razy dopóki moje oczy nie przyzwyczaiły się do jaskrawego
światła. Spojrzałem na starego, a ten uśmiechną się lekko. Rozejrzałem
się wokoło i spostrzegłem, że przez okno wpadają blade promienie wschodzącego
słońca. A więc był już ranek.
- Jak długo ja…- spytałem się
Etana, ponownie kierując wzrok w jego stronę.
- Równo siedem godzin – opowiedział
starzec, po czym pomógł mi się podnieść. Zakołysałem się lekko i przetarłem
mocno zmęczone oczy. Mężczyzna szybko chwycił mnie za łokieć, pomagając mi
utrzymać się na nogach.
- Widziałem ją. Opowiedziała mi o
szale i jakiejś przepowied…- urwałem w półsłowa i spojrzałem szeroko otwartymi
oczami.
- Co?
Złapałem Etana za obydwa ramiona i
wyszeptałem.
- Kluczem do wszystkiego, jest
wyrocznia. Kluczem do wszystkiego, jest Ari.
...........
Zbyt wiele mocy…co za potęga..Magiczna
kula rozpadła się na drobne kawałki, pozostawiając po sobie tylko delikatne
wgłębianie na złotym piasku. Z mojej rozciętej skroni pociekła mi strużka
jasno-czerwonej krwi. Mojej krwi. Delikatnie przetarłem dłonią czoło i
odrzuciłem roztrzepane włosy w tył. Uśmiechnąłem się lekko, czując piekący ból.
- A więc to tak się bronisz? -
skierowałem wzrok ku górze i pomachałem groźnie palcem - Świetnie - rozłożyłem
szeroko ramiona - Chcesz zabawy, Panie?! To ją dostaniesz!
……….
Helo! Uff...część pierwsza juz jest i mam wielki zaszczyt i przyjemną zadedykować ja mojej mistrzyni... Shirkan, to dla ciebie :) Za to że mnie cały czas wspierasz, pomagasz i motywujesz do dalszej pracy. Dzięki tobie zaczęłam pisać i za to ci najbardziej dziękuję...
A tak poza tym-rozdział 10 podzieliłam na dwie części specjalnie :) Chciałam was trochę potrzymać w niepewności. Proszę się nie martwić bo część druga ukarze się całkiem niedługo.
Pozdrawiam.
Ejjj...krótko! Żal, ty to umiesz po prostu kogoś rozwalić. Podoba mi się i to nawet bardzo! tylko czemu tak krótko! A ta przepowiednia...Boska :)
OdpowiedzUsuńJa cię kiedyś zabiję. Dlaczego w takim momencie?! Pisz szybko, bo jem ciekawy na maksa co będzie dalej
OdpowiedzUsuńWill
Dlaczego ?! Dlaczego tak krótko ?! Maatkoo, chcę więcej. Straszne uczucie. Parwie skakałam z radości, gdy zobaczyłam nowy rozdział, a teraz chcę przyśpieszyć czas, aby zobaczyć kolejną część. Trzymam cię za słowa i naprawdę mam nadzieje, że pojawi się już niedługo ;)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, dziękuję za dedykacje ^^ Po drugie... mówiłaś coś, że boisz się tego, jak zareaguje. Czemu? To mnie bardzo dziwi... Mam cie skrytykować? Serio? Chcesz tego? Wątpię... No, ale skoro tak straszliwie nalegasz... Nie będę mówić, że świetnie piszesz. Po prostu nie lubię się powtarzać. Chyba faktycznie czytasz za dużo książek... Jak mam być szczera, jestem ciekawa jak to wszystko się skończy. Ta cała przepowiednia... Dziecko? Hm... Tak się zastanawiam, czy faktycznie to zrobisz. Możliwe, a może tylko kręcisz? Tłumacz się kobieto! Dodatkowo Ari chyba nadal jest zakochana w aniołku. Czy to jednak już przeszłość? Nie zgadzam się! Ech... dobijasz mnie :'(
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, jak to już inni stwierdzili. Przeze mnie? Przepraszam T_T Wybaczcie... M... Wiedźmo, pisz szybko drugą cześć bo mnie zlinczują...
Tak, nie potrafię krytykować. Nie... ja potrafię! Tylko wiesz co? Nie mam czego krytykować :P Chwila... moment... Tak! Mam! Jak to czytałam to coś mi nie pasowało! Czemu się nie zorientowałam od razu?! GDZIE MÓJ TRISTAN?!
Weryfikacje obrazkową wyłącz! :D
I właśnie za to cię kocham Shirkanie ;) Twoja cudowna i bezgraniczna szczerość. Szczerze? Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Ale doszło do tego że po prostu jestem szczęśliwa!!! A co do Tristana...część 2 rozdziału 10 jest prawie cała o nim. Zresztą zobaczysz jak przeczytasz ;) jeszcze raz dziękuję za mile słówka i pozdrawiam
Usuń